RODO w szkołach, czyli absurdalny początek roku szkolnego
2018-09-26 13:26:23RODO to unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych, które weszło w życie 25 maja 2018 roku. Spowodowało ono duże zamieszanie w wielu firmach i przedsiębiorstwach, ale również w placówkach, takich jak szkoły. Początek roku szkolnego był okresem, w którym dochodziło w nich do niejednego absurdu.
Szalony początek roku szkolnego
Absurdalne sytuacje, które miały miejsce w polskich szkołach, związane były zarówno z nauczycielami, uczniami, jak i rodzicami. Na początku roku w wielu placówkach nie sprawdzano listy obecności, a dzieci miały zakaz podpisywania podręczników, zeszytów czy szafek. Niektóre szkoły wpadły nawet na pomysł, aby w dzienniku zamiast imion i nazwisk pojawiły się pseudonimy. Z kolei na kartkówkach i sprawdzianach miały pojawić się kody kreskowe lub inne oznaczenia liczbowe przypisane do każdego ucznia. Ta zasada była z kolei związana z zakazem sprawdzania prac przez nauczycieli poza szkołą. Koło planów lekcji nie mogły także zawisnąć listy z zastępstwami, które do tej pory były nieodłącznym elementem szkolnego życia.
Rodzice na pierwszych zebraniach musieli podpisać bardzo dużą liczbę formularzy dotyczących zgody na przetwarzanie danych. Co więcej, nauczyciele nie mogli wysyłać do nich maili.
Rozwiązanie niektórych problemów
Na początku roku szkolnego pojawiły się również inne kłopoty. Jeden z nich związany był z formą ogłoszenia listy przyjętych kandydatów. Okazuje się, że nie może być ona umieszczona na stronie internetowej placówki, jednak można ją wywiesić (tak jak do tej pory) na drzwiach szkoły lub wewnątrz budynku. Z kolei jeśli chodzi o robienie zdjęć klasowych czy udostępnianie nagrań ze szkolnych imprez, to potrzebna do tego jest zgoda rodziców. Problemem okazało się także to, że opiekunowie dzieci nie mogli uzyskać telefonicznej informacji o stanie zdrowia swojego dziecka w momencie wypadku. Szkoła argumentowała to tym, że nie wiadomo, czy rozmowę rzeczywiście przeprowadza się z rodzicem. W takim przypadku najlepiej ustalić zasadę, dzięki której nauczyciel będzie miał możliwość weryfikacji tego, z kim rozmawia. Może na przykład spytać się o datę urodzenia dziecka, w jakim ubraniu przyszło do szkoły lub poprosić o podanie nazwiska wychowawcy.
Całe to zamieszanie spowodowały dwa czynniki. Pierwszym z nich było to, że do tej pory większość szkół nie zwracała tak dużej uwagi na ochronę danych osobowych. Drugim czynnikiem był z kolei strach dyrektorów przed karami w przypadku złamania jednej z zasad RODO oraz brak konkretnych wytycznych, co do tego, w jaki sposób ma ono działać w szkołach.
Na całą sytuację zareagowało Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz Urząd Ochrony Danych Osobowych, które wydały poradnik dla dyrektorów szkół omawiający to, w jaki sposób ma wyglądać ochrona danych osobowych w placówkach oświatowych.
PO
fot. www.pexels.com
źródło: www.gazetaprawna.pl