Kawa za okazaniem dowodu i inne problemy w szkolnych stołówkach
2015-09-18 09:09:10Nowelizacja ustawy, która obowiązuje od września została negatywnie przyjęta nie tylko przez uczniów, ale także rodziców, pracowników szkół i właścicieli sklepików szkolnych. Zamiast oczekiwanych korzyści – niezadowolenie z wielu stron.
- W II Liceum Ogólnokształcącym w Opolu uczniowie mogą kupić kawę naturalną, ale tylko gdy pokażą dowód osobisty. Zupełnie jakby kupowali alkohol. Nasz ajent nie może inaczej sprawdzić, kto skończył 18 lat – mówi Aleksander Iszczuk, dyrektor placówki. Wielu uczniów przynosi swój własny cukier z domu. W szkolnych plecakach przemycane są też sól, vegeta i przyprawy.
Zdaniem dyrektor Iszczuk, ustawa powinna być bardziej sprecyzowana. – Nie ma makaronu z serem, cukrem i śmietaną, nie ma leniwych z cukrem ani naleśników – opowiada kobieta - Nawet placki ziemniaczane ze śmietaną są dziś problemem, bo nie każdej można używać. – Te zmiany ktoś nie do końca przemyślał. Do jednego worka wrzucono chipsy, colę i zwykłe drożdżówki, więc teraz piekarze protestują, by nie nazywać ich wyrobów śmieciowym jedzeniem – dodaje dyrektor Iszczuk.
Problemy mają też szkolne stołówki – kiedyś rodzice chętnie opłacali obiady dla dzieci. Obecnie mniej rodziców korzysta z takiego rozwiązania ze względu na większe koszty. – Wiadomo, że można używać np. miodu zamiast cukru, ale to kosztuje więcej – komentuje sytuację dyr. Iszczuk.
Na kolejną zmianę przepisów nie można liczyć – Nie ma takiej potrzeby. Nasze przepisy nie zakazują przecież np. solenia potraw, lecz jedynie przesadnego dosypywania soli – ocenia Krzysztof Bąk, rzecznik resortu zdrowia.
Rzeczpospolita/MK
fot. pixabay